Po prostu nie mogę uwierzyć, że dwa fandomy do których należę najbardziej, w sprawie dwóch zespołów które kocham najbardziej, jednocześnie pojawiają się tzw. gównoburze. Najpierw cała sprawa z odejściem Tao, która ciągnie się w nieskończoność, to jeszcze doszło zamieszanie z V po pierwszej wygranej BTS.
Jeśli chodzi o Tao… było mi tak strasznie przykro, kiedy zaczęły się te wszystkie plotki i niedopowiedzenia w sprawie rzekomego odejścia Tao z EXO. Nie chodzi o to, że ja czułam się źle jako fanka, było mi przykro z powodu samego Tao. Bałam się o to, co on czuje, jak się czuje, czy daje sobie z tym wszystkim radę. Byłam w stanie iść za nim w ogień. Jednak kiedy sprawa zaczęła się rozwijać (w sumie to nie rozwijać, bo nadal gówno wiemy, tylko raczej kiedy zaczęło przybywać więcej informacji) zaczęłam być zła na Zitao. Zaczął mnie do siebie zniechęcać poprzez swoje zachowanie. Doskonale wie, przez co przeszło EXO i cały fandom podczas odejścia Krisa i Luhana. Ledwie zaczął się nowy rok, ledwie zdążyli wydać nową płytę i rozpocząć promocję, i znowu coś. A Tao tylko pogarsza sytuację. Niech mnie porwie niech poniesie fala hejtów Waszych, ale ja właśnie tak to widzę. Co mają znaczyć te wszystkie niedopowiedzenia w jego postach na weibo i instagramie? A raczej powinno paść pytanie – po co W OGÓLE TAKIE POSTY. PO CO. Skoro nie ma nic konkretnego do zakomunikowania, nie powinien się odzywać. Bo jak to mówią, bardzo często milczenie jest złotem. A jeśli chciał wesprzeć swoich fanów w tym trudnym dla każdego czasie, i chciał się odezwać, dać znać że żyje, że jest w porządku, to powinien napisać coś konkretnego .Zamiast tego Tao postanowił z wielką przyjemnością pobawić się z nami w jakieś głupkowate zgaduj zgadula, dodając wpisy które można interpretować na milion różnych sposobów wprowadzając jeszcze większy zamęt. Rozumiem napisanie takiego wpisu raz, ale kiedy widzi się kilka wpisów z dziwnym doborem słów których nie da się jednocześnie zrozumieć – to nie jest ani przypadek, ani nie porozumienie. To jest świadomy dobór słów takich, a nie innych. Później te wszystkie zmiany na profilu w weibo co do opisu jego osoby, zmiana autografu z „EXO Tao” na „H.Zitao”, wyjazd do LA, kolejne dziwne zdania padające z jego ust podczas jego urodzinowego eventu. I od dobrych dwóch tygodni, jeśli już nie więcej, zostajemy właśnie z takimi niedopowiedzeniami. A każdy zaczyna świrować i tworzy różne teorie, doszukuje się wszędzie czegoś podejrzanego. I wcale nie dziwie się takim osobom. Mimo wszystko, mimo, że Tao naprawdę denerwuje mnie swoim zachowaniem i nabrałam do niego trochę dystansu, nie zmienia to tego, że go uwielbiam i jest bardzo ważny i nie chcę żeby odszedł. Jednak, tak jak wspominałam we wcześniejszym poście, wolałabym wiedzieć najgorszą prawdę już teraz. Powtórzę się : „Tao odchodzi” lub „Tao zostaje” end-of-story. Nie wiem co ma na celu prowadzenie tych gierek. I już sama nie wiem, czy to Tao się z nami bawi, czy to może SM znowu macza we wszystkim swoje paluchy. Czasami też myślę, że już może Tao i SM połączyli swoje siły i robią z nas debili wspólnie (i właśnie o tym mówię, to wszystko sprawia, że każdy ma w głowie jakieś swoje dziwne teorie). Wszyscy doskonale wiemy jakie jest SM ale też nie chcę całej winy zrzucać zawsze na nich. Tao może i jest dziecinny, trochę zakręcony, ale to już też dorosły chłopak. To po pierwsze, a po drugie, nie jest idolem ogromnego formatu od wczoraj. Powinien wiedzieć jak wpływa jego zachowanie na całą sprawę. Teraz może niektórzy z Was zarzucą mi hipokryzję, bo w poprzednim poście stwierdziłam że dorosłość Tao nie ma nic do rzeczy. Ale co innego to zdanie ojca, gdzie sami wiemy jak wielką siłę ma w kulturze azjatyckiej, i co innego kwestia kontraktów w wytwórni-gigancie, a co innego wpis na swoim własnym koncie na portalach społecznościowych. Jeszcze do niedawna śledziłam każdą plotkę i każdy fakt z zapartym tchem, bojąc się każdego dnia, co mogę przeczytać. Teraz odpuściłam. Jestem tym zmęczona i nie chcę bez potrzeby się denerwować. Teraz czekam tylko i wyłącznie na oficjalne informacje, reszta mnie nie interesuje. Czuje się w pewien sposób oszukana i zlekceważona jako fanka i jako człowiek, który przeżywa i prawdziwie martwi się o kogoś z drugiego końca świata. Tyle w tym temacie.
A teraz V.
TaeTae, Alien, Taehyung. I w ogóle BTS.
Cała gównoburza w fandomie ARMY’s zaczęła się od posądzenie BigHit o akcję wykupienia płyt BTS, żeby zwiększyć rankingi i szanse na wygraną. Główna podstawa tych oskarżeń? Że to niemożliwe, by BTS mieli większą sprzedaż od BigBang. Kiedy to przeczytałam, zwyczajnie chciało mi się śmiać. Ja rozumiem, że BigBang to giganci Kpopu, sama uwielbiam ich muzykę i bardzo ich szanuję. Zresztą to od nich zaczęła się moja przygoda z kpopem. Ale jeśli ktoś miał styczność z Bangtanami powinien już wiedzieć jacy to niesamowicie utalentowani ludzie (i nie mówię tego tylko dlatego, że jestem army). To raz. A dwa, są bardzo oryginalnym zespołem, z oryginalnym imagem i zupełnie inną, świeżą muzyką wśród fali kpopowych zespołów na zasadzie „ctrl+c”, „ctrl+v”. Są po prostu, jakby to ująć… ambitniejsi? Ich muzyka taka jest, ich teksty takie są. Są po prostu tacy inni i wyjątkowi. Fanów zdobyli sobie naprawdę bardzo szybko i w tej chwili fandom ARMY’s jest OGROMNY. Ich najnowszy minialbum jest świetny i teraz moje pytanie… dlaczego mieliby nie mieć większej sprzedaży? Dlaczego nie mogliby być lepsi? Czy jedynym argumentem jest to, że BigBang są mega znani? Jeśli tak, to BARDZO słaby argument. Każdy ma swoje 5 minut i uważam, że BTS nareszcie te ich 5 minut się należy. I tak czekali długo. Poza tym, BigBang zniknęli na długo, przekładali swój comeback, gdzie BTS w ten czas byli w jakiś sposób aktywni. Jeden i drugi comeback jest bardzo udany i jak dla mnie, na tym samym, dobrym poziomie. Nie widzę żadnej kwestii w utworze czy teledysku, gdzie BTS byliby z tyłu za BigBang podczas tego comebacku. A nawet jeśli BigHit zrobił taki przekręt (choć nie ma co do tego ŻADNYCH dowodów, podstawą jest właśnie argument pt „bo to BigBang”), to zrobił to BIGHIT a nie Bangtani. Na pewno takiej sprawie nie mieliby dużo do gadania, o ile w ogóle wiedzieliby o czymś takim powiedzmy sobie szczerze. Nie mniej jednak, dla mnie taka sytuacja odpada, piszę czysto teoretycznie. No, chyba, że ktoś przedstawi mi dowody.
A już później to popłynęło. Czyli chyba jak zawsze w kpopie. Wystarczy jedna sytuacja, żeby poszła lawina innych i powstał jeden wielki chaos. Całe to porównywanie teledysku „I need U” do „Good bye bye” NU’EST. Tutaj akurat, fakt, dość dużo wspólnych elementów jest. Nie mam pojęcia z czego to może wynikać. Czysty przypadek, zwykła inspiracja, ten sam staff odpowiadający za scenariusz teledysku czy po prostu zerżnięcie na żywca – nie wiem, tutaj nie chcę stawać po niczyjej stronie. Jednak nagłe wyciągnięcie tego faktu zaraz po oskarżeniach o wykupienie płyt to jakiś dziwny zbieg okoliczności, prawda? 🙂 (inaczej nazywa się to kopaniem leżącego).
I dalej, co chyba boli mnie najgorzej…. czepianie się V o śpiewanie „Loser” podczas wygranej z Exid. To już naprawdę są jakieś jaja. Nie od dziś wiadomo, że TaeTae jest delikatnie mówiąc inny (nie bez powodu mówimy na niego Alien). Jest trochę jak taki chłopiec, z czystym dziecięcym myśleniem. Ma na coś ochotę i zwyczajnie to robi, zbytnio się nie zastanawiając. Zawsze jest bardzo spontaniczny i oddaje się emocjom. A w takiej chwili jak pierwsza wygrana to chyba nic nadzwyczajnego, że dał się ponieść. Poza tym, co jak co, ale fani BigBang moim zdaniem nie mieli prawa robić V jakichkolwiek pretensji. Nie od dziś wiadomo, że V bardzo lubi BigBang, ceni ich i traktuje ich jako swoich idoli i swój przykład. Tego zupełnie nie rozumiem. Co do fanów Exid, cóż. Tu sprawa wygląda inaczej. Nie jestem fanką Exid. Jestem Army. Więc myślę w tym przypadku o moich idolach. Jednak ZAWSZE, naprawdę zawsze, warto postawić się w sytuacji drugiej strony. Gdyby była fanką Exid… cóż, myślę, że mogłabym się wkurzyć i czułabym się urażona i szukałabym w tej sytuacji drugiego dna. Mimo tego wszystkiego, mimo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… myślę, że na jego miejscu wiele z nas po zejściu ze sceny pokusiłoby się o pośpiewanie takiego tekstu, który w sumie pasuje, cóż xd Nie chodzi o jakiś jad na drugi zespół, to po prostu euforia, duma i poczucie docenienia własnej ciężkiej pracy. Tutaj też trzeba trochę dystansu do świata i siebie. Jednak jak się okazuje, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Tym bardziej w Korei.
Gównoburza o nic. Tae tak się oberwało, że mam ochotę schować go gdzieś, gdzie nikt go nie znajdzie. Bo to zbyt dobry i szczery chłopak i jestem pewna, że nie chciał nikogo zranić.

Jest mi tylko wstyd za koreańskie ARMY’s. Myślałam, że jednak ten fandom jest trochę inny. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że na szczęście Polskie ARMY’s trzymają poziom. I w ogóle mam wrażenie, że europejskie fanki są o niebo lepsze. Ale to już temat na inną litanie.
~Shin Rae